Jestem Mamą

Z pamiętnika mamuśki, czyli jak wychować i nie zwariować

Po 3,5 latach rodzicielstwa mogę śmiało powiedzieć, że nie jest łatwo utrzymać zdrowy stan równowagi w wychowaniu. Zwłaszcza kiedy tak jak ja jest się osobą temperamentną i niecierpliwą, wówczas wychowanie rezolutnego, młodego człowieka staję się nie lada wyzwaniem. Na szczęście mam u boku partnera, który pod tym względem jest moim przeciwieństwem, dzięki czemu idealnie się uzupełniamy, dając (mam nadzieję) naszemu synowi wszystko to co najlepsze. Może nie jestem ekspertem w dziedzinie wychowania i za mało jeszcze przeżyłam, żeby udzielać złotych rad, ale przez te 3 lata wydarzyło się bardzo dużo różnych rzeczy (niekoniecznie dobrych), które ukształtowały mnie jako żonę i matkę. Popełniam błędy, jak każdy, bo nikt nie jest nieomylny, ale każdego dnia staram się nad sobą pracować, żeby nie tylko innym, ale również mnie, żyło się lepiej. Jest kilka takich złotych środków na zachowanie zdrowej równowagi, które stosujemy w naszym codziennym życiu nie dając się tym samym zwariować.

  • Po jednej stronie barykady.

Jesteśmy z mężem dwiema różnymi osobami. On to odpowiedzialny pragmatyk mocno stąpający po ziemi, a ja  wrażliwa 30-latka z romantyczną duszą. Nie we wszystkim się zgadzamy i mamy różne zdania w wielu kwestiach, ale na pewno jedno nas łączy. Jeśli chodzi o wychowanie Księciunia, zawsze staramy się stać po jednej stronie barykady. Oczywiście, że również tutaj zdarzają się różnice zdań, ale wówczas spokojna rozmowa (chociaż nierzadko pełna emocji) pozwala nam dojść do porozumienia zbliżając nas do wspólnego celu.

  • Chwila dla siebie.

Nieważne czy jesteś rodzicem czy nie, chwila dla siebie należy się każdemu. U nas to działa bez zarzutu. Nie jesteśmy tylko dla dziecka, ale również dla siebie nawzajem i siebie samych. Można wtedy złapać dystans, wyciszyć się, a przede wszystkim jeszcze bardziej docenić to, co się ma.

  • Pozwól sobie pomóc.

Dziecka nie wychowuję się dla siebie, ale dla świata. Trzeba pokazać mu narzędzia, dzięki którym będzie mu łatwiej się w nim poruszać. A przede wszystkim trzeba mu pokazać, że jego świat nie kończy się na mamie i tacie. Nasz syn ma dużo cioć, wujków i dziadków, z którymi lubi spędzać czas. Od samego początku Księciunio zostawał nie raz pod ich opieką, dzięki czemu wie, że ma wokół siebie wiele życzliwych mu osób. Zyskuję na tym każdy. Dziecko nie jest uczepione naszych nogawek, a kiedy ma zostać pod czyjąś opieką nie odstawia dzikiej histerii, nawet jeśli zdarza się, że śpi poza domem. My chętnie korzystamy z pomocy dziadków czy przyjaciół, którzy sami ją oferują.

  • Słuchaj siebie.

Kiedy zostajesz rodzicem nagle wokół ciebie jak grzyby po deszczu zaczynają wyrastać eksperci w dziedzinie wychowania, którzy służą radą o każdej porze dnia i nocy, nawet jeśli grzecznie dziękujesz. O dziwo bardzo często są to osoby bezdzietne, które o wychowaniu nie mają zielonego pojęcia, ale coś, gdzieś „słyszały” lub „widziały” dlatego uzurpują sobie prawo do głosu w tej kwestii. Tymczasem każde dziecko jest inne i nie ma jednej instrukcji obsługi, a tylko rodzice znają je na wylot.

  • Słuchaj dziecka.

Bez względu na wiek dziecka, słuchaj co chcę ci przekazać, nawet jeśli robi to jeszcze nieudolnie, wsłuchuj się i obserwuj. Nie tłum w nim emocji, nawet tych złych.

  • Bądź cierpliwy i wyrozumiały.

Nie jest to łatwe, zwłaszcza jeśli przychodzi ci negocjować z 3-latkiem albo po raz enty o coś prosić. Osobiście na niektóre rzeczy przymykam już oko, bo zwyczajnie nie chcę się denerwować. Czasem lepiej jest odpuścić niż prowadzić bezproduktywną rozmowę, która i tak do niczego nie prowadzi. Mały człowiek jest sprytniejszy niż nam się wydaję, dlatego nie można go lekceważyć, ale nie można też sobie dać wejść na głowę. Dzieckiem tak jak dorosłym kierują różne emocje, z tą różnicą, że dorośli potrafią już nad nimi zapanować, a dziecko dopiero się tego uczy.

Wychowanie dziecka to ciężka, codzienna praca, której jako mama 3,5-latka codziennie się uczę. Mam na swoim koncie małe i duże sukcesy, ale również porażki, z których staram się wyciągać lekcje. Najważniejsze to zachować zdrowy rozsądek i dystans, a wtedy istnieje szansa, że nie damy się zwariować.

5 thoughts on “Z pamiętnika mamuśki, czyli jak wychować i nie zwariować

  1. Zgadzam. Się z Tobą, wychowanie dziecka nie jest łatwe. Wychowanie dziecka łagodzi charakter. U nas jest podobnie ja jestem niecierpliwa, ale mąż spokojny i stateczny, więc się uzupełniamy 🙂

  2. Przyznam, że do 3 roku życia dziecka, rzeczywiście jest trudno. Później może byc tylko lepiej… pod warunkiem, że przez te pierwsze kilka lat życia dziecka odpowiednio się w to wychowanie zaangażowaliśmy. Iwłaśnie te punkty o których napisałaś są bardzo ważne.

  3. Największym rodzicielskim wyzwaniem nie okazały się kolki, ale pierwsze miesiące szkoły. Zetknięcie z „prawdziwym” życiem okazało się dla naszej rodziny bardzo zaskakujące.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *