Wprawdzie wakacje dobiegły końca, ale mam dla was jeszcze kilka pourlopowych refleksji. W tym roku lato zapowiadało się wyjątkowo. Nie planowaliśmy z M żadnych dalekich i długich wojaży, z uwagi na fakt, że nasz synek urodził się w połowie kwietnia, więc uznaliśmy, że w wakacje będzie jeszcze za mały aby na takie się wybrać. Wiem, że są rodzice, którzy i z młodszymi dziećmi jeżdżą po świecie. Ale uwierzcie, nasz syn jest wyjątkowo wymagającym dzieckiem, potrzebującym dużo naszej uwagi i wiem, że daleki i długi wyjazd byłby katorgą dla całej naszej trójki. Od urodzenia nie był typowym noworodkiem przesypiającym większość dnia i nocy. W tej kwestii, mimo upływu czasu i obietnic najbliższych „jak będzie starszy, to będzie spał więcej” (bez komentarza…) niewiele się zmieniło. Żeby nie było, że narzekam, mimo wszystko jest dużo lepiej 😉 Ale odbiegłam nieco od tematu, więc wracając do głównego wątku, marzył mi się wyjazd nad morze. I wcale nie po to, żeby świecić pociążowymi kilogramami na plaży. Niestety, chociaż po czasie stwierdzam, że stety M uznał podróż nad morze za zbyt długą. 4-miesięczne niemowlę, 6 godzin jazdy (przy dobrych wiatrach) i moja choroba lokomocyjna – to zdecydowanie nie mogło się udać. I kiedy już prawie strzeliłam fochem, że zgnijemy w domu, a dziecko nie jest przeszkodą do wyjazdu, M stwierdził, że możemy jechać gdzieś bliżej. Padło więc na góry. W naszym domu to ja odpowiadam za organizacje wakacji, więc i tym razem nie było inaczej. W praktyce działa to tak, że ja siedzę godzinami w internecie szukając dogodnych ofert, poświęcam swój cenny czas, a M rzuci okiem, żeby z kilku pieczołowicie wybranych przeze mnie propozycji, mógł zatwierdzić chociaż jedną. Całe szczęście jeśli tak się skończy! Gorzej jak nic mu się nie spodoba…wtedy każe mu szukać samemu albo krzyżując ręce na piersi oznajmiam, że w takim razie nigdzie nie jedziemy skoro nic mu nie pasuje. Poszukiwania zaczęłam przez groupona. Czego oczekiwaliśmy od oferty, przedstawiam wam poniżej.
- mała, górska miejscowość nie dalej niż 200 km, w której jeszcze nie byliśmy
- hotel co najmniej 3-gwiazdkowy
- basen na terenie hotelu
- śniadania i obiadokolacje w cenie
- udogodnienia dla niemowlaków (łóżeczko, wanienka, podjazdy).
Nie jesteśmy burżujami, ale z racji tego, że zdecydowaliśmy się na wyjazd blisko nas nie dłuższy niż tydzień, postanowiliśmy pozwolić sobie na nieco więcej. Spośród kilku ofert wybraliśmy 3-gwiazdkowy hotel Toporów w Białce Tatrzańskiej 173 km od naszego domu. Nasz groupon obejmował:
- pobyt w apartamencie z aneksem kuchennym i łazienką
- pełne wyżywienie (śniadania i obiadokolacje)
- nielimitowane korzystanie z basenu i siłowni.
Dodatkowo obsługa hotelu udostępniła nam łóżeczko turystyczne i wanienkę dla syna, co zdecydowanie ułatwiło nam życie.
Plusy hotelu:
- przestronny i nowocześnie zaaranżowany apartament jak i cały obiekt
- smaczne i różnorodne jedzenie
- winda i podjazdy tak ważne dla osób niepełnosprawnych, starszych i rodzin z dziećmi
- dodatkowe atrakcje (basen, jacuzzi, siłownia, gry – tenis, bilard, piłkarzyki itd.).
Jedynym odczuwalnym dla nas minusem apartamentu był gorąc jaki w nim panował. Nasz pokój mieścił się na parterze i gdyby nie wiatrak, który mieliśmy do dyspozycji zapewne odczulibyśmy spory dyskomfort. Ogólny bilans pobytu w Toporowie wypada na plus i z czystym sumieniem mogę polecić wam ten hotel. Ponadto Białka Tatrzańska to niezwykle urocza, mała miejscowość. Można się tutaj wybrać na pobliski wyciąg krzesełkowy Kotelnica Białczańska czy nad strumyk Białka. W naszym odczuciu idealne miejsce na wyjazd z małym dzieckiem.
My planowaliśmy wyjazd nad morze, niestety mąż dostał nową pracę i jak można się domyśleć na planach się skończyło…Mam nadzieję, że nadrobimy w przyszłym roku!;) Z Olisiem pierwszy raz wyjechaliśmy kiedy miał 3 miesiace i całkiem miło wspominam ten wyjazd!:)