Jestem Kobietą, Jestem Mamą

Wspomnień czar

Wakacje nieubłaganie dobiegły końca. Ostatnie takie beztroskie miałam 9 lat temu. Z nostalgią wspominam wakacyjne czasy, kiedy nic nie musiałam.

Do pokoju na poddaszu wpadało letnie, wakacyjne słońce ogrzewając mój policzek. Słyszałam tylko poranny śpiew ptaków. Dom wypełniała cisza, a przede mną roztaczała się wizja kolejnego, beztroskiego, wakacyjnego dnia. Śniadanie i poranną kawę wypijałam na tarasie, gdzie dopiero zaczęły nieśmiało docierać pierwsze promienie słońca. W południe temperatura sięgała już prawie 30 stopni. Woda w basenie z marketu przyjemnie się nagrzewała. Przebierałam się w kostium, w którym tylko na własnym podwórku czułam się tak swobodnie. Nie musiałam się przejmować krytycznymi spojrzeniami innych. Nie musiałam wstydzić się swoich boczków i oponki na brzuchu. Byłam u siebie. W tak upalny dzień chłodna kąpiel w podwórkowym basenie to czysta przyjemność. A potem wygrzewanie się na słońcu, za którym tak naprawdę nigdy nie przepadałam. Pamiętam słońce, które w momencie wysuszało moje mokre ciało. Ile teraz bym dała, żeby móc się tak wygrzać…beztrosko i samotnie.

A kiedy opalania miałam dosyć, szukałam cienia. Taszczyłam na koc stertę książek wypożyczonych z wiejskiej biblioteki, po które kilka dni wcześniej jechałam na swoim ukochanym rowerze i czytałam. W zależności od nastroju. Kryminał, romans albo sensację. Każdy mnie pytał „jak możesz czytać kilka książek na raz?” A ja mogłam i lubiłam to robić. Bohaterowie i akcja nigdy mi się nie myliły. Dzisiaj chciałabym móc przeczytać chociaż jedną…

Pamiętam wieczorne spacery z przyjaciółkami, kiedy słońce nie prażyło już tak mocno. Zbierałyśmy się po drodze, zahaczałyśmy o jeden z czterech sklepów na wsi, kupowałyśmy lody za drobne od rodziców i szłyśmy przed siebie. Tak beztrosko. Nasz śmiech roznosił się między polami, a rzeką nad którą tak często chodziłyśmy. Kto z kim, gdzie, kiedy, jak, po co – to były tematy naszych rozmów. Wystarczył jeden telefon, sms. I te spotkania u jednej z nas, podczas których oglądałyśmy filmy. Najczęściej horrory, po których obejrzeniu bałyśmy się iść do toalety. Dziś jest praca, partner, mąż, dziecko. Obiad, fitness, zakupy.

Dobrze pamiętam te beztroskie wakacyjne chwile, kiedy nic nie musiałam. Kiedy moim jedynym zmartwieniem były uciekające dni, które zbliżały mnie do rozpoczęcia nowego roku szkolnego. A wraz z nim kolejne problemy na wagę tamtych czasów. Klasówki, niezapowiedziane kartkówki, odpytywanie, testy i wczesne wstawanie. 45-minutowa podróż wiejską strzałą do szkoły. Odliczanie do weekendu. A potem dziwimy się, że czas tak szybko leci…a przecież sami nakręcamy tą machinę.

I dobrze pamiętam coroczną wyprawkę. Lubiłam przeglądać nowe podręczniki i wybierać zeszyty. Czekałam na spotkania ze znajomymi z klasy. W obliczu nowych, szkolnych wyzwań, te napawały optymizmem.

Pamiętam te wszystkie chwile. Migawki każdej z nich mam w głowie i czasem je sobie przypominam. Uśmiecham się na ich wspomnienie, bo były to fajne momenty mojego życia. Zwłaszcza teraz, kiedy wakacje dobiegły końca, a mnie w pewnym sensie one już nie dotyczą. Szkoła się skończyła i dopiero za kilka lat ta sfera znowu będzie mnie dotyczyć, kiedy wraz z synem będę wybierać nowe zeszyty i wydawać krocie na podręczniki. I wiesz, nie mogę się tego doczekać. Ale nie chcę popędzać czasu, który i tak leci jak szalony. Na razie cieszę się tymi chwilami, które są, zapamiętując nasze momenty, abym za kilka lat mogła je sobie przypomnieć i uśmiechnąć się na ich wspomnienie.

3 thoughts on “Wspomnień czar

  1. Bardzo fajnie się Ciebie czyta 🙂 A przez te Twoje wspomnienia aż sama zaczęłam wspominać moje wakacje z dziecięcych czasów, gdy rzeczywiście żadnych obowiązków nie było, tylko zabawa i odpoczynek. To były czasy! Tak jak dla Ciebie, dla mnie też wakacje teraz to czas jak każdy inny, bo z maluchem w domu każdy dzień podobnie wygląda. A do szkoły zostało nam jeszcze kilka lat. Pozdrawiam 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *