Każdy ma swoją teorię szczęśliwego i zdrowego związku. Wchodząc w jakąś relację staramy się ją wcielić w życie. Dla mnie podstawą jest miłość, zaufanie, wierność i szacunek. Mogłabym wymienić jeszcze kilka takich cech, ale powyższe są fundamentalne. To na nich można zbudować naprawdę fajną relację. Ale jest coś jeszcze.
Pasje i zainteresowania.
Nie samą miłością człowiek żyje. Nie można jedynie siedzieć i wpatrywać się sobie w oczy dniem i nocą. Będąc w związku nie pozbywamy się z automatu swojego dawnego życia. Oczywiście na początku jest tak, że chcemy spędzać ze sobą każdą wolną chwilę, poświęcamy spotkania ze znajomymi, ale z czasem związek ewaluuje i przechodzimy do kolejnego etapu, w którym dzielimy się z partnerem naszymi zainteresowaniami. Bywa, że nasza druga połówka podzieli naszą pasję, ba! nie raz to właśnie ona łączy dwie osoby, ale zdarza się również sytuacja wręcz odwrotna, kiedy partner nieszczególnie wykaże zainteresowanie tym, co lubimy robić w wolnym czasie. Nie róbmy jednak z tego tragedii. Mimo zaangażowania w związek, każde z nas nadal jest oddzielną jednostką i ma swoje hobby. Co więcej, mamy prawo do tego, aby w dalszym ciągu oddawać się swojej pasji, o ile nie robimy tego kosztem naszego partnera i związku.
Mój mąż ma dwie pasje, którym się oddaję. Tenis stołowy i wędkarstwo. Wiążąc się z Nim, wiedziałam o obu i nie przyszło mi do głowy, żeby zabronić mu jeździć na treningi czy nad wode z wędką. Doskonale zdawałam sobie sprawę, że oba te zajęcia sprawiają mu frajdę i są odskocznią od codzienności i często stresującej pracy. Dlaczego zatem miałabym go tego pozbawiać? Czasami towarzyszyłam mu w jego wędkarskich podbojach, a on z wielkim zaangażowaniem uczył mnie podstaw nęcenia, zakładania przynęty czy zarzucania. O ile nie mam nic przeciwko spędzaniu czasu na łonie natury, o tyle, wędkarstwo i siedzenie całymi dniami czy nocami nad wodą z patykiem w ręku średnio mnie kręci. Ale jeśli Małżonka kręci, to niech czeka na branie i łowi.
Ja w tym czasie oddaję się swoim pasjom. Czytam, pisze, idę na fitness, biegam czy spotykam się z Przyjaciółkami. Zdarzyło nam się również wyjechać osobno, ja z przyjaciółką w eurotrip, On na wędkarskie łowy nad polskie morze. Nie widzieliśmy w tym niczego złego, a tęsknota w związku jest jak najbardziej wskazana. Tym oto sposobem każde z nas jest zadowolone i nic nie dzieję się kosztem drugiej osoby.
Oczywiście zdarzają się takie sytuacje, kiedy mimo najszczerszych chęci, nasze grafiki się nie pokrywają, wówczas trzeba iść na jakiś kompromis. Ja liczę na leniwy dzień spędzony z Małżonkiem, tymczasem On z wypiekami na twarzy ogląda wieczorną prognozę pogody na następny dzień, po czym snuję się po domu wyczekując najlepszego momentu żeby mi oznajmić jaka będzie piękna pogoda i jaka szkoda, żeby siedzieć w domu. Nie. Jego propozycją nie jest bynajmniej zabranie żony na łąkę czy do lasu, autem zapakowanym w koc w kratę i kosz piknikowy. On myślami siedzi już nad wodą. Mój początkowy foch przeradza się w aprobatę, gdy widzę z jakim zapałem szykuję sprzęt. Trudno. Nie będzie leniwego dnia z Małżonkiem. Żeby mnie udobruchać szybko rzuca, że przecież mogę jechać z nim, ale jak już pisałam, średnio mnie kręci siedzenie nad wodą i gapienie się w taflę jeziora, chociaż czasem się skuszę. W efekcie Mąż jedzie na ryby, a ja inaczej organizuję sobie czas.
Oboje jednak lubimy oglądać wszelkiego rodzaju sporty. Nie denerwuję się kiedy w TV leci mecz, wręcz przeciwnie wraz z Małżonkiem zasiadam przed TV i równie gorąco jak On przeżywam i oglądam. Ważne imprezy sportowe nam nie umykają, a my wspólnie spędzamy czas.
Pasje są ważne w naszym życiu i naszego partnera, dlatego nie dopuśćmy do tego, aby któreś z nas się ich pozbywało.
Ot głupie przyzwyczajenie, które ciężko mi wyplewić jak widać 😛