Jestem Kobietą

Liczą się tylko te dni, których jeszcze nie znamy…

Za nami kolejny rok. Każdemu z nas przyniósł coś nowego. Ciekawe doświadczenia, ekscytujące wyzwania, miłe niespodzianki, upragniony sukces, ale i też przykre rozczarowania, bolesne straty oraz smutne przeżycia. Zapewne każdy z nas patrząc na zapisane karty minionego roku znalazłby gamę różnorakich doświadczeń. Również takie posiadam. Nie będę tutaj wyliczać co mnie spotkało w 2017 roku, ani nie będę też rozkładać na części pierwsze każdego miesiąca uwzględniając co było dobre, a co złe. A uwierzcie, miniony rok był dla mnie naprawdę pełen wrażeń, nowych doświadczeń, ale i nieprzyjemnych zdarzeń. Był to dość intensywny rok, w którym naprawdę dużo się działo. Dawno nie pamiętam takiego okresu w swoim życiu… Działo się również dużo w mojej głowie. Pod względem duchowym przeżyłam istne tsunami, żeby potem móc spokojnie dryfować po spokojnym morzu. To był bardzo refleksyjny rok, w którym demony przeszłości nie dawały mi spokoju. W takich momentach marzyłam tylko o tym, aby móc wyciągnąć tą szufladkę w moim mózgu, która odpowiada za przeszłość, i spalić na stosie, aż do ostatniej drzazgi…patrzeć jak płomienie zajmują coraz większą powierzchnie szufladki, a potem posprzątać pył, który po nich pozostał i wrócić do teraźniejszości. Niestety, pewne obrazy i przeżycia leżą na dnie naszego mózgu. Z czasem są zajmowane przez nowe, lepsze zdarzenia. Szkoda tylko, że ten proces jest tak cholernie mozolny. Chociaż to jest akurat kwestia dyskusyjna. Każdy jest indywidualnością i inaczej przeżywa to, co go spotyka. Jedno jest pewne i niepodważalne. Cokolwiek to by nie było i kogokolwiek byśmy nie spotykali na swojej drodze, kształtuje to naszą osobowość i poczucie własnej wartości. Bywa tak, że sytuacje, w których się znajdujemy wymagają od nas wyłuskania najbardziej skrywanych emocji i zachowań, o których nie mieliśmy do tej pory pojęcia. Nie zawsze możemy sobie z nimi poradzić i wrócić na dotychczas znany nam tor. Bywa i tak, że osoby, co jest zresztą oczywistą oczywistością, które poznajemy na pewnych etapach naszego życia sieją w nim spustoszenie, po którym ciężko się pozbierać. Dopiero z czasem dochodzimy do wniosku, że to właśnie „takie osoby” pomogły zbudować nasze silniejsze JA. To właśnie „takie osoby” uświadamiają nam, na kogo naprawdę możemy liczyć i kto jest wart naszej uwagi. „Te osoby” pokazują jak dobrze nam bez nich i jak fantastycznie może ułożyć się wówczas nasze życie. Mimo bólu jaki przysparzają, a ten w końcu mija, odwalają kawał dobrej roboty czyniąc naturalną selekcję w naszym małym światku. Osobiście mam na koncie parę takich feralnych znajomości, których w danej chwili było mi szkoda i w sobie szukałam przyczyny ich rozpadu. Wyciągnięcie wniosków zajęło mi „trochę” czasu, ale dziś już wiem, że nie wszystko jest zależne ode mnie i nie zawsze to ja jestem „winna.” Mój proces samoakceptacji wciąż trwa i myślę, że będzie jeszcze trwać długo, bo akceptacji uczymy się przez całe życie, ale najważniejsze to dostrzegać w sobie pozytywy, a nie szukać ciągłych niedociągnięć.

Niczego w swoim życiu nie żałuję. No, może jedynie pewnych reakcji i zachowań oraz paru słów za dużo 😉 Chociaż z perspektywy czasu wiem, że i one uczą pokory przynosząc, cenne życiowe doświadczenie.

Dzisiaj mam wokół siebie same cudowne osoby, a demony przeszłości odganiam jak tylko na horyzoncie mojej wyobraźni pojawia się ich blady cień.

To co było jest ważne, bo ukształtowało nas jako jednostki, ale nie warto dłużej się nad tym zastanawiać, bo ważne są tylko te dni, których jeszcze nie znamy 😉

23 thoughts on “Liczą się tylko te dni, których jeszcze nie znamy…

  1. Piękne to napisałaś. „Niczego w swoim życiu nie żałuję. No, może jedynie pewnych reakcji i zachowań oraz paru słów za dużo” mam to samo nie żałuję życia i decyzji, bo każda decyzja to była dla mnie nauka na przyszłość. Cieszę się życiem choć nie zawsze była sielanka

  2. Pięknie to napisałaś! U mnie podobnie… Nawet z sytuacji, z których nie specjalnie jestem dumna – wyciągam lekcje, naukę na przyszłość!
    Wszystkiego dobrego w Nowym Roku! Niech się dzieje!;))

  3. Ach te szufladki! Sprzątanie ich to naprawdę trudny proces… Niech 2018 będzie rokiem uporządkowania, spalenia tego, co trzeba oraz pełnym dobrych wydarzeń i wspaniałych ludzi!

  4. Faktycznie tak jest z tymi osobami, siejącymi zamęt w naszym życiu. Coś dobrego jednak przyniosły, coś złego również, ale takie znajomości sporo nas uczą :). Powodzenia w 2018 roku 🙂

  5. Ja kiedyś miałam straszną tendencję rozpamiętywania przeszłości i wracania do niej w myślach nieskończoną ilość razy. Teraz już tak nie robię – bo to i tak niczego nie zmieni. Co się stało , to się nie odstanie.

  6. Ja też miałam, że siadałam i rozpamiętywałam co zrobiłam, czego nie a co mogłam zrobić inaczej. Sensu w tym nie było.

  7. Czasem ciężko czegoś nie żałować, ale trzeba to zaakceptować i po prostu ruszyć dalej. I tak już tego nie zmienimy, a przejmowanie się nic nie da 🙂 Wyciągamy wnioski i do przodu! 🙂

  8. Przeszłość zawsze zostawia w nas ślad, ale tkwiąc w niej, nie dostrzegamy tu i teraz 🙂 Rok 2017 był dla mnie trudną lekcją, mam nadzieję, że 2018 przyniesie coś wyjątkowego.

  9. Pozytywne podejście jest najlepsze. Jestem tego samego zdania, co było to już przeszłość. Nie ma czego żałować, a każdy kolejny dzień może być tylko lepszy! Powodzenia i radości w 2018 r!

  10. Wszystko jest gdzieś tam w świecie nam pisane i przeznaczone. Z każdej sytuacji wyciągajmy pozytywne wnioski

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *