Za nami prawie połowa grudnia. Pierwszy śnieg i zdziwienie kierowców też już za nami. Piszę ten tekst na zupełnym chilloucie, podczas gdy zapewne w niejednym domu od co najmniej miesiąca trwa już świąteczna gorączka i wywracanie do góry nogami każdego kąta. A ja myślę sobie kiedy umyć okna i wcale nie dlatego, że Święta i co ludzie powiedzą jak ich nie umyję, ale dlatego, że dziecko notorycznie liże szyby, więc jak już liże to chociaż niech będą czyste. Mój charakter oraz lekka nutka pedantyzmu i perfekcjonizmu dają niezłą mieszankę wybuchową, co nie pozwala mi na doprowadzenie mojego domu do bałaganu (delikatnie rzecz ujmując) na co dzień, dlatego też mam z głowy świąteczne porządki (w moim słowniku takie zestawienie nawet nie figuruję, bo nie tylko od święta majtki składam w kostkę :P). Posprzątam jak zwykle bez większej spiny przy lajtowym „Last Christmas” 🙂 Nie rozumiem tych wielkich świątecznych porządków i całego zamieszania z tym związanego. Trzepania dywanów, cyklinowania parkietów i szorowania fug. Ten na Górze nie będzie z lupą zaglądał w nasze kąty.
Gotować lubię, ale jak dotąd nie przygotowywałam sama świątecznych rarytasów. Do tej pory tylko czynnie asystowałam, chłonęłam wiedzę i wykonywałam odgórne polecenia. W tym roku, zważywszy na nieco inne okoliczności rodzinne, zapewne bardziej się zaangażuję, ale zrobię to z ogromną przyjemnością. Może kiedyś zrozumiem ten (żeby tylko!) 3-miesięczny plan przygotowywania świątecznych potraw i hurtowego mrożenia, póki co trzymam się tego co mówi moja mama „że najlepsze jest świeże, a nie mrożone”.
Uwierzcie, uwielbiam wszelkie świąteczne ozdoby i dekoracje. Czekam na choinkę, pachnące świeciuszki, gwiazdki w oknach, kolorowe łańcuchy i świecidełka. Ale nie rajcuje mnie oglądanie tego wszystkiego już od 2 listopada. Serio?? Rozumiem, że biznes. Kasa. Że popyt i zbyt. Ale na Boga (otóż to) nie dokładajmy tej cegiełki i my napędzając tę maszynę. Owszem, świata nie zmienimy, ale nasze podejście i naszych dzieci już tak. W moim rodzinnym domu choinkę ubierało się w wigilijny poranek, co kontynuuje aktualnie we własnym domu. Ubierana miesiąc wcześniej poza tym, że według mnie jest grubą przesadą, do Świąt straci cały swój magiczny urok i stanie się jedynie ozdobnikiem, do którego każdy z domowników już zdążył się przyzwyczaić.
Jestem wdzięczna moim rodzicom, że wychowali mnie w takiej tradycji i studzili mój entuzjazm kiedy jako dziecko choinkę chciałam ubierać wraz z pierwszymi płatkami śniegu (a te pojawiały się już w listopadzie). Dzięki temu zupełnie inaczej podchodzę do Świąt Bożego Narodzenia, które mają dla mnie zupełnie inny wymiar. Nie pędzę, nie planuje z kilkumiesięcznym wyprzedzeniem, tak jakby ktoś miał przyjść i skontrolować czy „wizualnie” jestem przygotowana do Świąt. Nie wariuje na widok każdej ślicznej bombki i nie wykupuje pół sklepu z ozdobami.
Prawdziwy klimat Świąt tworzą spotkania z bliskimi nam osobami. Możliwość spędzenia z nimi tego magicznego czasu, który właśnie dzięki rodzinie i przyjaciołom jest tak wyjątkowy. Wszystko inne, choćby najpiękniejsza choinka udekorowana bogato zdobionymi bombkami nie ma takiego znaczenia. I wiecie nawet tego „Kevina” po raz enty ogląda się całkiem inaczej, ale ważne, że w tym samym rodzinnym, gronie. A jak przyjemnie jest wybrać się na Pasterkę o północy 🙂 Nie jestem jakąś zagorzałą katoliczką, ale w okresie świątecznym cieszę się tym czasem, idę do kościoła i z uśmiechem na twarzy śpiewanym znane mi kolędy. W moim „rodzinnym” kościele Pasterkę rozpoczyna nagranie kwilącego dzieciątka, a mnie jak co roku przechodzą ciary na sam ten dźwięk. Mam nadzieję, że w tym roku również się wybierzemy 🙂
Może powiecie, że to co pisze to „banał”. Ale w ostatnich miesiącach w moim życiu miały miejsce zdarzenia, które mogły spowodować, że tegoroczne Święta wcale nie byłyby wesołe i takie jak w poprzednich latach. Szczerze to nawet nie chcę sobie tego wyobrażać. Na szczęście dla mnie i moich bliskich, wszystko się ułożyło i idzie ku dobremu, a ja będę się karmić takimi właśnie „banałami” 😉
Wiesz co… U nas to też mogły być smutne święta. Na szczęście tak nie będzie 🙂 i tez składam majtki w kostkę hahah 🙂
Podzielam twoje podejście do celebrowania St. Spokój, miłość, czas z bliskimi są dla mnie wyznacznikiem szczęścia, a nie szykowanie wszystkiego z wielkim rozmachem w otoczeniu wiadra i mopa 🙂 Podobne wartości mam zamiar przekazać swoim dzieciom 🙂
Ciekawie napisane
Właśnie niby banał, ale się człowiek przekonuje o tym jak się coś niefajnego wydarzy i Święta nie mogą być takie jak zawsze.
Święta to czas gdy rodzina i bliscy sa najważniejsi. a wszystko inne może poczekać. Ważne by spędzać czas razem, przygotowywać do świat przez wspólne świąteczne aktywności.
Ciekawy wpis, bardzo fajnie się czytalo
Bardzo dziękuję 😉
W kostkę?? Woow:) u nas choinka w wigilię ubierana i u moich rodziców zawsze pamiętam nerwowke przed świętami. Mama wyluzowala jak sie wnuki pojawiły:)
Tak, w kostkę, taki mój „mały” fetysz 😛
Właśnie, niestety teraz wszędzie jest ten owczy pęd, jak ludzie wrzucali zdjęcia choinek i przystrojonego domu w listopadzie to robiło mi się słabo, ja swoją mam od dwóch tygodni, ale tylko i wyłącznie dlatego że lubię te małe choineczki i one szybko się sprzedają , ale nawet jej nie ubierałam
Podpisuję się pod tym postem! I przyznaję, że przemawia przeze mnie perfekcjonizm, który tutaj również figuruje, trzymam kciuki, aby Wasze Święta były piękne i prawdziwie rodzinne! 🙂
Także życzę cudownie magicznych Świąt!
Na pewno dobra jedna rzecz wynika z tych wszystkich porządków… choć przez chwile w niektórych domach będzie czysto 😀 A tak serio, choinkę ubieram zwykle 2-3 dni przed wigilią, nie sprzątam jakoś wybitnie, a do tego nie robię tryliona potraw… bo co z tym później zrobić?
Do świąt i przygotowań mam podobne podejście. W tym roku nawet nie miałam czasu na jakieś większe porządki przed świętami i czy przez to święta się nie udały? Nie można dać się ogólnej gorączce i robić swoje. Dystans, zdrowy rozsądek i poczucie humoru – te zawsze ratują sytuację.
Zgadzam się – święta to obecność bliskich, ich bliskość. dobre słowo, możliwość bycia razem w większym gronie… Dla mnie magia to właśnie moc tych spotkań <3
W tym roku choroba mnie pokonała i praktycznie zmusiła do bierności przygotowań do Świąt. Choinkę ubieramy w Wigilię, jest 12 potraw- wszystkie świeże, obrus biały jak opłatek i sianko pod nim… Kocham te wszystkie drobiazgi???