Jestem Kobietą, Jestem Mamą

Co każdy rodzic dostać powinien

Macierzyństwo zmienia wszystko dookoła. Weryfikuje listę znajomych i często wymienia je na tych „dzieciatych”, z którymi zaczyna nas więcej łączyć i z którymi mamy o czym rozmawiać. Tylko nieliczni i Ci prawdziwi zostają z nami dalej, wysłuchując narzekań i jojczeń styranych i wykończonych nieprzespanymi nocami rodziców. Dziecko zmienia również nas. Rodziców. Matki i ojców. Czy tego chcesz czy nie, takie są fakty. Zmienia się perspektywa i punkt widzenia na wiele rzeczy. Zmienia się podejście. „Hodowane” przez lata pokłady cierpliwości zaczynają topnieć w zastraszającym tempie, a my gorączkowo szukamy oddechu by przetrwać kolejny dzień. Każdy z nas łapie go gdzie indziej. Jedno jest pewne, KAŻDY, normalny, kochający rodzic poświęcający swojemu dziecku maksimum uwagi na co dzień potrzebuję również chwili dla siebie. Potrzebuję jej, aby odetchnąć, zresetować się, wyciszyć głowę, uspokoić myśli, zdystansować się, a także zatęsknić.

Mój syn był i nadal jest dzieckiem wymagającym. Choć aktualnie w nieco mniejszym stopniu. Ale odkąd pojawił się na świecie, nie zmieniła się jedna, bardzo ważna rzecz. Staramy się z mężem tak logistycznie i planowo organizować nasze życie i codzienne obowiązki, aby znalazło się w nim miejsce także na nasze przyjemności i odpoczynek.  Zarówno te wspólne jak i oddzielne. Jeszcze będąc w ciąży obiecałam sobie, że nie dam się zapędzić w kozi róg pozbawiając się własnego JA na rzecz dziecka. „Wyrodna matka! Biedne dziecko” – pomyślicie. Mój syn jest dla mnie WSZYSTKIM. Spełnieniem najskrytszych marzeń, radością i pociechą. Zrobiłabym dla niego wszystko i dała się pokroić bez chwili wahania. Ale jako matka i kobieta potrzebuję czasami chwili tylko dla siebie. A mój mąż jako mężczyzna i ojciec. Bez dziecka. Bez obowiązków. Bez zmartwień, wiecznego „mamaaaaaaa, tata”, płaczu o ‘nic’, znoszenia fochów, usypiania, czytania książki na dobranoc, kąpania, szykowania czy spacerów do parku. Z przerażaniem obserwuję jak niektóre matki wciąż mają wyrzuty sumienia idąc na dwie godziny do fryzjera czy jadąc na szybkie zakupy do Lidla. Robią to w pośpiechu i z telefonem w ręku (bynajmniej nie scrolując bez sensu fejsbukowej tablicy), a potem wracają niczym męczennice do domu bijąc się w pierś, że śmiały zostawić dziecko pod opieką tatusia. Ich myślenie kręci się wokół dziecka i jest całkowicie na nim skupione nie dając sobie przyzwolenia na czas dla siebie.

Heloł! Ojciec to tak samo dobra instytucja jak matka ( z tą różnicą, że nie ma piersi, co w niektórych przypadkach może okazać się przeszkodą, ale! niekoniecznie), więc równie dobrze potrafi zająć się, jakby nie było naszym wspólnym, cudnym dziełem istnienia. Problem polega na tym, że niektóre matki nadal mają z tym problem twierdząc, że kto jak nie one lepiej zajmą się dzieckiem? Otóż tata, dziadkowie czy najbliżsi nam przyjaciele potrafią równie dobrze się nim zająć spędzając fajnie czas, a nam dając możliwość oddechu od codzienności, która każdego potrafi przytłoczyć. Szczególnie rodzica.

Moje dziecko od najmłodszych miesięcy swojego życia jest przyzwyczajone do zostawania z tatą czy innym członkiem rodziny. Ba! Mimo, że ma dopiero 3 lata już nie raz nocował w weekend u dziadków i nigdy nie było z tym żadnego problemu. Nigdy nie płakał trzymając się mojej spódnicy nie pozwalając odejść od siebie na krok. Ale ja wiem dlaczego nie było takiej sytuacji. Odpowiedź jest prosta. Bo od samego początku jest do tego przyzwyczajony! Dzięki temu raz na jakiś czas możemy sobie z mężem pozwolić na weekendowy wyjazd tylko we dwoje np. w rocznicę ślubu. Dzięki temu możemy wiele spraw ogarnąć szybciej i sprawniej nie ciągając ze sobą dziecka. Dzięki temu, że mąż na równi ze mną opiekuję się synem, ja nie mam problemu żeby wyjść SAMA z domu, spotkać się z przyjaciółkami, pójść na siłownię, rolki czy wyjechać na weekend. Potem mąż ma okazję jechać na weekend na ryby. Nie wiem dlaczego przyjęło się, że jeśli matka chcę odpocząć i zostawia dziecko z tatą to jest samolubna i bez serca, ale kiedy tata wychodzi z domu, to jest to całkowicie normalne. Otóż nie do końca. RODZICE mają prawo do chwili dla siebie. Do czasu, który poświęcą na swoje pasje, hobby czy na spotkanie z przyjaciółmi albo wizytę u kosmetyczki lub zakupy. Zamiast 500+ każdy rodzic powinien na starcie dostawać w pakiecie „chwilę dla siebie”, którą wykorzysta kiedy tylko będzie tego chciał i potrzebował. Za pieniądze możemy kupić przedszkolną czy szkolną wyprawkę albo odkładać je na przyszłość dziecka, ale za żadne pieniądze nie kupimy czasu dla siebie. Dla rodziców. Dla mamy i taty.

Wyszłam za odpowiedzialnego i inteligentnego faceta, który rozumie, że potrzebuję czasem chwili oddechu. Stara się, aby mi takich chwil nie brakowało. Z tego co wiem, nie wszyscy tacy są i bardzo współczuję tym matkom, dla których jedynym momentem samotności jest wizyta w toalecie (przy odrobinie szczęścia!) albo u dentysty.

Dzięki takim chwilom, my jako rodzice ładujemy baterie na kolejny dzień, tydzień. Bo macierzyństwo to codzienna jazda bez trzymanki na podwójnych obrotach. Trzeba znaleźć sposób żeby czerpać radość nie tylko z tego, ale również z życia, które dzieje się dookoła nas.

5 thoughts on “Co każdy rodzic dostać powinien

  1. Wspaniały tekst też jestem matką i zawsze starałam się wygospodarować czas dla siebie im starsze dzieci tym udaje się więcej czasami nawet wyjeżdżam na cztery dni i świat się nie wali przyjeżdżam żyją i funkcjonują normalnie ?

  2. Mam przedszkole obok siebie , gdzie mieszkam
    i co roku wrzesień i płaczące dzieci
    nieprzygotowane do wyjścia w świat i obcych lub zwyczajnie innych ludzi, horror.
    Nie rozumiem takich rodziców.
    Cieszę się , że Twoje dziecko zna znajomych i dziadków,
    przynajmniej nie będzie bało się świata.

  3. Masz całkowitą rację. Trzeba umieć znaleźć chwilę dla siebie, na złapanie oddechu, inaczej nasze pokłady cierpliwości i siły w końcu się skończą i ucierpią na tym także dzieci.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *