Ciąża

Sama się przekonasz…

„…jaki to cudowny stan” mówiły mi wszystkie koleżanki, które błogosławiony stan mają już za sobą. Przyszedł czas kiedy mogłam zweryfikować te słowa na sobie 😉

Najpierw niedowierzanie „że już, tak szybko się udało??”, potem radość i euforia. Na początku było CUDOWNIE. Czułam się świetnie, chodziłam do pracy, prowadziłam życie takie jak dotychczas. Oswajałam się z myślą, że rośnie we mnie Nowe Życie, które powstało dzięki Naszej Miłości. Cieszyłam się, że tak świetnie się czuję, nic mi nie dolega, nie biegam do toalety, a waga stoi w miejscu. Moja radość okazała się przedwczesna. Wraz z początkiem 7 tygodnia zaczęły mi doskwierać mdłości, które towarzyszyły mi nieprzerwanie do mniej więcej 18 tygodnia. Za chwilę doszły wymioty, kłopoty z jedzeniem, bóle głowy i brzucha. Typowe objawy początków ciąży. Lekarz zapewniał, że wszystko jest w porządku ze mną i Maluszkiem, a to było dla mnie najważniejsze, więc z wysoko uniesionym czołem dźwigałam piętno tych dolegliwości powtarzając sobie, że tak musi być, a Moje Dziecko jest zdrowe. Z czasem mdłości były sporadyczne, a poranne epizody w toalecie zaczęły odchodzić w niepamięć. Wrócił apetyt, a wraz z nim waga zaczęła drgać. Rosłam w oczach, a ja coraz bardziej cieszyłam się swoim stanem. Coraz częściej zaczęłam przeglądać strony internetowe z akcesoriami dla noworodków, zdarzało mi się kupić jedną czy dwie pary śpioszków, powtarzając sobie, żeby nie popaść w zbytnie zakupowe szaleństwo. W końcu na wyprawkę miałam jeszcze dużo czasu, a niektóre rzeczy miałam dostać w spadku od siostry.  Idąc do galerii, nie robiły na mnie wrażenia żadne sklepy z ciuchami dla mnie, w końcu jedynymi rzeczami, które teraz mogłam w takim kupić były dodatki. Za to promiennie uśmiechały się do mnie wystawy sklepowe z ciuszkami i zabawkami dla dzieci. Nie omieszkałam do takich wejść, ot, choćby tylko pooglądać i dotknąć. Czas radości, wychodzącej również poza Nasze małżeństwo i ogarniający dziadków, ciocie i wujków trwał w najlepsze. Mimo zdecydowanie lepszego samopoczucia, miewałam „kryzysy”, fizyczne i emocjonalne. Coraz większy brzuch znacznie utrudniał mi ruchy. Zasypianie było traumą, w żadnej pozycji nie było mi wygodnie. Bóle pleców i pachwin zdecydowanie utrudniały mi życie. Do tego doszła waga, która z każdym tygodniem była większa i przyprawiała mnie o dreszcze. Ale po kolejnych wizytach od lekarza wynosiłam same dobre wieści, więc teoretycznie nie miałam się czym martwić.  W mojej głowie jednak huczało „jestem gruba, ledwo chodzę, jak ja się pozbieram, gdzie tam do końca.” Inni, jakby czytając mi w myślach zasypywali mnie komplementami, „że śliczne wyglądam, kwitnąco, promiennie,  że ciąża mi służy.” Dziękowałam, ale podświadomie myślałam sobie „zapewne chcą być mili, co mają powiedzieć kobiecie w ciąży?” Jedno było niezmienne. Odkąd tylko poczułam pierwsze, świadome ruchy Mojego Dziecka, z każdym kolejnym kopniakiem, uśmiech nie schodził z mojej twarzy, a wszystko inne przestawało mieć znaczenie 😉

Ciąża to fajny stan, ale pod pewnymi względami. Teraz mogę to przyznać z czystym sumieniem. Zapewne to jedyny okres w życiu kobiety, kiedy ma tyle czasu dla siebie i więcej jej wolno. Z drugiej strony, to chwile szalejących hormonów, momenty wypełnione zwątpieniem we własną kobiecość i atrakcyjność. Czas zmian, których tempo może przysporzyć o zawrót głowy. I jedyne co podtrzymuję Cię na duchu i sprawia, że okres oczekiwania na Potomka jest radosny, jest ten mały Człowieczek, który nie daję o sobie zapomnieć wymierzając Ci z każdym dniem coraz soczystszego kopniaka. 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *