Wychodzisz za mąż. Układa Wam się wspaniale, jesteście szczęśliwi. Macie dobrą pracę, mieszkanie, paczkę znajomych, podróżujecie, nie odmawiacie sobie materialnych przyjemności, cieszycie się życiem. Na niedzielnych obiadkach rodzice podpytuję kiedy zostaną dziadkami? Między jednym kęsem, a drugim, uśmiechasz się z pełną buzią, a gdy skończysz przeżuwać odpowiadasz „kiedy przyjdzie czas”. Niby zwyczajne pytanie, ale po powrocie do domu, kiedy kładziesz się spać, przypominasz je sobie i analizujesz. W sumie nic nie stoi na przeszkodzie. Macie siebie. Kochacie się. Macie warunki, aby zapewnić dziecku dobre życie. Oboje pragniecie zostać rodzicami, przecież o tym rozmawialiście zanim na waszych serdecznych palcach zalśniły ślubne obrączki. W takim razie co stoi na przeszkodzie, aby spełniły się wasze pragnienia?
Z perspektywy kobiety.
#1 „Moje ciało się zmieni, już nigdy nie będę wyglądała tak jak przed ciążą.”
Owszem. Ciało kobiety w ciąży zmienia się praktycznie każdego dnia. Dodatkowe kilogramy, cellulit, rozstępy. Aktywna i dbająca o siebie młoda kobieta ma świadomość, że kiedy zajdzie w ciążę jej ciało się zmieni. Ma wiedzę teoretyczną, że tak się właśnie stanie. Ale w momencie kiedy naprawdę w ciążę zachodzi, kiedy waga zaczyna wzrastać, a brzuch zaczynają pokrywać delikatne, czerwone bądź fioletowe paseczki, jej psychika często nie jest na to przygotowana. To się dzieję. Nie można tego zatrzymać. Odstawiając białe pieczywo i czekoladę, kilogramy nie zaczną nagle spadać. Owszem w Internetach roi się od propagowania aktywności fizycznej aż do dnia porodu, ale nie każda kobieta w ciąży może sobie na taką aktywność pozwolić. Przeglądasz te wszystkie zdjęcia fit mam, które w ciąży przybrały ledwo 10 kg, a ze szpitala wyszły w dżinsach sprzed ciąży i zadajesz sobie pytanie „dlaczego ja nie mam tyle szczęścia?” W dużej mierze to zasługa genów i predyspozycji i choćbyś nie wiem jak się starała i tak nic nie poradzisz na dodatkowe kilogramy i rozstępy. Jak sobie z tym radzić?
a) Przybieranie na wadze w ciąży to normalny, fizjologiczny proces. Sprawą indywidualną jest to, ile przytyjesz. Jedna kobieta nie odmawiając sobie niczego przytyję 10 kg, które zostawi za drzwiami porodówki, a jej ciążowy brzuszek nawet w 9 miesiącu nie będzie wcale tak duży. A inna uważając na to co je, odżywiając się zdrowo i od czasu do czasu pozwalając sobie na chwilę słabości, przytyję 20 kg. Jej brzuch będzie GIGANTYCZNY, a z dodatkowymi kilogramami będzie się bujać kilka miesięcy po porodzie.
Musisz mieć świadomość, że przybieranie na wadze w ciąży jest oznaką prawidłowego jej rozwoju. W tym stanie należy jeść dla dwojga, a nie za dwoje, jak mawiały nasze mamy i babcie. Dziecko i tak weźmie sobie tyle ile potrzebuję, a reszta odłoży się w naszym organizmie. Ile byś nie przytyła, po ciąży jesteś w stanie dojść do formy, jeśli tylko będziesz tego chciała.
b) Cellulit i rozstępy, które mogą pojawić się u ciężarnych (niektóre twierdzą, że nie mają śladu po cellulicie i ani jednego rozstępu, ja im nie wierzę 😉 ) to niestety bolączka ponad 80% kobiet w ciąży. Możesz wklepywać w siebie rozmaite specyfiki w różnych cenach 3 razy dziennie odprawiając przy tym modły i taniec szamana, ale jeśli masz tendencję do ich powstawania, to i tak będziesz je miała. Oczywiście nic nie stoi na przeszkodzie, żebyś walczyła z tym badziewiem. Zawsze istnieje szansa, że dzięki stosowaniu odpowiednich kosmetyków, choć trochę zminimalizujesz ich występowanie.
#2 „Przestanę być atrakcyjna.”
Zostaniesz młodą mamą. Przybędzie Ci obowiązków. Ale to wszystko nie oznacza, że masz się zapuścić, zapomnieć o wizytach u fryzjera czy kosmetyczki, a na makijaż nie będziesz tracić czasu „bo po co, skoro jesteś mamą.” Kwestia podejścia. Wszystko jest w twoich rękach.
#3 „Mąż nie będzie już na mnie patrzył, tak jak kiedyś.”
Normalka. Boisz się, że nie będziesz już atrakcyjna i pociągająca dla swojego mężczyzny. Wasze życie na pewno diametralnie się zmieni, ale nikt nie powiedział, że na gorsze. Staniecie się prawdziwą, kochającą się rodziną. Partner będzie patrzył na Ciebie z jeszcze większą czułością i podziwem. W końcu wydałaś na świat Jego upragnione dziecko. W Jego oczach będziesz bohaterką, którą, o ile to możliwe, pokocha jeszcze bardziej.
#4 „Nie będę miała czasu dla siebie.”
Gdy rodzi się dziecko, cała uwaga skupia się na nim, a mama jest najważniejszą osobą w jego życiu, przy której czuję się bezpiecznie. To normalne, że na początku ciężko będzie się wam rozstać. Jednak młoda mama jest tak zaprogramowana, że podczas pierwszych miesięcy życia dziecka, nie będzie nawet myślała o dłuższym zostawieniu malucha z tatą czy babcią, a co za tym idzie, nie będzie się czuła przez to sfrustrowana. Gdy wszyscy troje oswoicie się z nową sytuacją i wypracujecie własny schemat działania, pojawi się również opcja czasu tylko dla ciebie. Przy dobrej organizacji jest to jak najbardziej możliwe, ty nie będziesz musiała rzucać wszystkiego, czym do tej pory się zajmowałaś, a spotkania z przyjaciółkami nadal będą w zasięgu ręki.
#5 „Nie podołam trudom macierzyństwa.”
To oczywiste, że się tym zadręczasz. Pierwsze dziecko. Chcesz dla niego jak najlepiej. Boisz się, że kiedy zapłaczę, nie będziesz wiedziała co masz robić. Boisz się wziąć na ręce, żeby nie zrobić krzywdy. Kąpiel maluszka napawa Cię lękiem i przerażeniem, że zrobisz coś nie tak. To są normalne obawy, gdybyś ich nie miała, to wówczas mogłabyś się martwić, że coś jest z tobą nie halo.
Z perspektywy mężczyzny.
Faceci są zupełnie inaczej zaprogramowani. Nie zadręczają się i nie martwią na zapas. Na wszystko mają czas, a kiedy im oznajmisz, że właśnie odeszły Ci wody, robią wielkie oczy jakby ich Ta Sprawa nie dotyczyła i nie mieli z nią nic wspólnego, w popłochu krzątając się po mieszkaniu, denerwując cię przy tym jeszcze bardziej.
Sen z powiek spędzają im trzy strefy:
a) materialna – prawdziwy samiec chcę zapewnić swojej rodzinie godne warunki życia, tak aby jego rodzinie niczego nie brakowało;
b) domowo-organizacyjna – nie żeby faceci byli doskonale zorganizowani w każdej sferze życia, to raczej twoja broszka, ale tutaj właśnie działa efekt domina: Ty jesteś organizatorką waszego rodzinnego życia, on czerpie z tego korzyści nie zawracając sobie gitary planem kolejnego dnia, a w momencie pojawienia się na świecie nowego członka rodziny, to on będzie musiał przejąć większość twoich obowiązków. I wtedy wszystko pada na łeb na szyję. Oczywiście istnieją wyjątki od reguły, ale te są na wymarciu;
c) „wolnego wybiegu” – wraz z przyjściem dziecka na świat życie obojga rodziców wywraca się do góry nogami, ale faceci bardziej ubolewają nad zmianami, które ich czekają; wyjścia do pubów, relaks z piwkiem przy meczyku, wypad na weekend czy poświęcenie czasu swojemu hobby, nagle okaże się, że to wszystko będzie musiało zaczekać.
Nie jestem jeszcze mamą. Ale za chwilę będę, a mój mąż zostanie tatą. To oczywiste, że mamy obawy przed macierzyństwem. Ale zdecydowaliśmy się na nie z pełną świadomością tego, co nas czeka. Wierzymy, że wspólnymi siłami kolokwialnie mówiąc „ogarniemy temat” i wychowamy fajnego, młodego człowieka.
Człowiek w swoim życiu przechodzi wiele takich etapów… Z pytaniami pozostającymi bez odpowiedzi do momentu, dopóki nie znajdzie się w danej sytuacji! Powiem jedno, etap o którym piszesz nie pozostawia żadnych wątpliwości zaraz po urodzeniu dziecka! Serio! Nie ważne ile szans utraconych, ile cellulitu, ile szram na ciele!!! Pojawienie się małego człowieczka zmienia wszystko…. pogląd na pewne sprawy również!;)
Mam nadzieję, że tak właśnie będzie, a ta mała istotka wszystko mi wynagrodzi 🙂