Ciąża to taki czas kiedy kobieta powinna bardziej na siebie uważać i dbać o zdrowie swoje i dziecka. To czas, w którym teoretycznie powinna być spokojna i nie dać się zdenerwować. Teoretycznie, bo w praktyce różnie z tym bywa, zwłaszcza, jeśli kobieta w ciąży ośmieli się wyjść do supermarketu na drobne zakupy.
Ostatnio miałam okazję być w centrum uwagi z racji swojego odmiennego stanu w jednym z dużych centrów handlowych.
Po zrobieniu drobnych zakupów, poczłapałam do kasy. Uprzywilejowanej rzecz jasna. Grzecznie stanęłam w kolejce. Przede mną dwie starsze kobiety, nie wyglądające na obłożnie chore, nie podpierające się laską, wręcz przeciwnie. Młoda kasjerka właśnie kończyła obsługiwać równie młodą dziewczynę. Cierpliwie czekałam na swoją kolej, mimo że pęcherz chciało mi rozsadzić, a kręgosłup dawał o sobie mocno znać, ale co to kogo obchodzi? Siódmy miesiąc ciąży to już nie przelewki, brzucha nie da się wciągnąć, a jego ciężar zaczyna mocno doskwierać. Nagle zza pleców wyłaniła się starsza pracownica marketu zbierająca koszyki. Jedno spojrzenie na mnie, jedno na kasjerkę
– Obsłuż Panią w ciąży.
Zakupy starszych pań wyłożone na taśmie ustępują miejsca moim, ja grzecznie dziękuję, Pani od koszyków pomaga mi wyjąć zakupy, czy to jeszcze Polska? – zastanawiam się, ale dosłownie przez moment, bo nagle słyszę starszą Panią numer jeden.
– Och, nie zauważyłam. Za komuny trzeba było stać w kolejce!
Na co miła Pani od koszyków odparła:
– To jest kasa uprzywilejowana, a za komuny też tak było, że ciężarnym się ustępowało.
Słuchając tego ciekawego dialogu, którego stałam się poniekąd główną bohaterką, zastanawiałam się kiedy któraś z Pań obrzuci mnie wyzwiskami albo splunie pod nogi (w twarz może by się nie ośmieliły, chociaż wspólnymi siłami? Kto wie.) Zamiast tego usłyszałam tylko szepty za plecami i znamienne „dzisiaj ciężarnym wszystko wolno!”
Jestem dość pyskata i często nie potrafię trzymać języka za zębami, ale tym razem nie dałam się sprowokować. Pozwoliłam starszych Paniom na upust ich emocji i nie dałam się wciągnąć w niepotrzebną z nimi dyskusję. Być może w tym momencie hormony odpowiedzialne za cierpliwość i opanowanie dały o sobie znać, bo zachowując stoicki spokój, zapłaciłam i odeszłam od kasy.
Tak było, jest i będzie. Ciężarne są napiętnowane. Według połowy społeczeństwa nie należą się nam specjalne względy, bo zachciało nam się zajść w ciąże. Ciąża to nie choroba. Owszem. Ale kiedy w sklepie idziesz do uprzywilejowanej kasy, oczekujesz, że zostaniesz obsłużona poza kolejnością, takie twoje prawo. Tymczasem ludzie cisną do tej kasy jak opętani, młodzi czy starsi, nie zważając na osoby, dla których faktycznie ta kasa jest przeznaczona.
Dlatego zanim staniesz w kolejce, rozejrzyj się, czy nie stoi za Tobą ciężarna, która będzie Ci bardzo wdzięczna, jeśli przepuścisz ją w kolejce.